Popielec wypada w lutym lub w marcu, zawsze na 46 dni kalendarzowych przed Wielkanocą. Rozpoczyna 40-dniowy post, do którego nie są wliczane niedziele. Symbolizuje on czterdziestodniową tułaczkę Chrystusa po pustyni, z którym chrześcijanie powinni się w tym czasie identyfikować.
Historia posypywania głów popiołem
Mimo, że Popielec nie jest dniem wolnym od pracy, uważany jest za jedno z najważniejszych wydarzeń w roku liturgicznym. Posiada bardzo długą tradycję – pierwsze posypywanie głowy popiołem i gremialne przyznawanie się do winy za grzechy miało miejsce w VIII wieku. Dwa wieki później papież Urban II postanowił, że będzie to ścisły zwyczaj obchodzony w Kościele katolickim. I chociaż w dzisiejszych czasach trend umartwiania się nie jest tak widoczny jak niegdyś, wielu katolików respektuje ten okres głębokiego smutku.
Prochem jesteś, w proch się obrócisz…
Nazwa „Popielec” wywodzi się od popiołu, którym kapłan posypuje w tym dniu głowy wiernych i który jest symbolem kruchości ludzkiego żywota. Popiół pochodzi z palm wielkanocnych poświeconych w trakcie Niedzieli Palmowej obchodzonej w poprzednim roku.
W środę popielcową każdy wierzący katolik powinien udać się do świątyni, aby przypomnieć sobie o tym, że jest istotą grzeszną oraz przemijającą. Przekaz Środy Popielcowej jest jasny. Człowiek powinien zwrócić się w kierunku Boga, ponieważ tylko on daje życie wieczne i zapewnia nieprzemijalność po śmierci.
Mówi o tym kapłan posypując głowy wiernych popiołem: „Pamiętaj, że jesteś prochem i w proch się obrócisz”. Symbolika tego gestu jest tak wymowna, że weszła do użytku codziennego, a określenie ”posypać głowę popiołem” oznacza tyle co przyznać się do winy, wyrazić skruchę.
Post w Środę Popielcową
Rytuały religijne towarzyszące Popielcowi są drogowskazem, dzięki któremu zdołamy przejść przez czas pasyjny zachowując wstrzemięźliwość i odprawiając pokutę. Już sama Środa Popielcowa jest rygorystyczna i zakazuje katolikom od lat 14 spożywania potraw mięsnych oraz ograniczenie jadłospisu do trzech posiłków dziennie. W tym, tylko w czasie jednego z nich wolno najeść się „do syta”.